Nie wiedziałam, że się serca tak ostudzą,
uwierzyłam, że umiera się parami,
nie wiedziałam, że się ludzie różnie budzą
jak okręty, nie te same, choć w tej samej wciąż
przystani…

niedziela, 4 stycznia 2015

Epilog

„jak oduczyć się patrzenia na zegarek, odmierzania długich minut, wiecznych godzin,
– jak wyrzucić albo spalić listy stare,
– jak odwrócić wzrok od drzwi, którymi wchodzisz?”

Wygospodarowali mały kominek w jej pokoju, obłożyli małe pastelowe pudełeczko drewnem i podpalili. Stali obok siebie, wpatrując się tępo w ogień trawiący wszystko, co kiedykolwiek było pomiędzy nimi*.
- To był eksperyment – powiedział w końcu on, trzymając ręce w kieszeniach.
- Poszedł z dymem – zauważyła ona.
- Było do przewidzenia, że nic z tego nie będzie. Ale powiedziałem kiedyś, że wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej i chciałem po prostu spróbować.
- Więc dobrze, że w to nie uwierzyłam do końca?
- Uwierzyłaś – uśmiechnął się – dlatego tu jesteśmy.
- Mimo wszystko będzie mi Ciebie brakowało.
Popatrzyli po sobie z niejaką czułością.
- Zrozumiałem wszystko w momencie, kiedy...
- Na lodowisku?
- Nie. To było tamtego przedziwnego dnia, kiedy zostaliście na świecie całkiem sami. Byliście wtedy dla siebie jedynym oparciem. Nie tylko Ty szukałaś swego rodzaju rusztowania, żeby utrzymać życie w ryzach, on również.
- Myślałam, że to wszystko poukłada się inaczej.
- Widzę jak na niego patrzysz.
- Nie chcesz o mnie walczyć?
- W tej walce jestem bez szans. Musisz mi uwierzyć, to nie ze mną chciałabyś tańczyć całe życie. Powinnaś pomóc szczęściu i przekonać Gabera, żeby wrócił do Słowenii.
- Kiedy zobaczyłeś go po raz pierwszy, nie wyglądałeś na człowieka skłonnego robić mu za swata.
- Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, zrozumiałem, że jest jedynym mężczyzną, który będzie w stanie Cię uwolnić.
- Od czego?
- Od Ciebie.

Zastała go w momencie, kiedy kończył pakować walizkę. Uśmiechnął się nadzwyczaj radośnie. Nie jak człowiek, który rzucał dotychczasowe życie.
- Doprawdy zastanawiam się, kto mi teraz będzie rozświetlał każdy dzień zagadkami w kwestii chorób i lekarstw i rozwiewał każdą senność swoimi dylematami na temat Jurija.
- Nejc, ja nie przyszłam się żegnać.
- A ja nie mam zamiaru tam wracać – zastrzegł szybko. Usiadła, zdeterminowana do granic. Usiadł naprzeciw niej, rezygnując z domykania walizki.
- Po raz pierwszy weszłam na naszą halę w Velenje ponad cztery lata temu. Do tamtej pory robiłam za przykładną córkę, wspaniałą studentkę i solidną przyjaciółkę. Wszystko mi zniszczyliście, wiesz? John zobaczył mnie po raz pierwszy, kiedy z ludźmi ze studiów poszliśmy na łyżwy. To był pierwszy raz, kiedy miałam je na nogach. To, że wcześniej potrafiłam mniej więcej jeździć na rolkach nie miało żadnego znaczenia. A mimo wszystko po kilku wywrotkach i spowodowaniu małej kolizji przy bandzie wyjechałam na środek. Tam już zostałam. John twierdził, że tam od początku było moje miejsce i niepotrzebnie zostawiałam sobie margines błędu. Dopiero na środku mogłam nauczyć się jeździć. Zobaczył we mnie gwiazdę, ale nigdy tą gwiazdą nie byłam. Uświadomiłam sobie coś w momencie, kiedy John mnie Tobie przedstawił. Myślałam, że umrzesz ze śmiechu, albo w najlepszym przypadku zadławisz się tą ohydną kawą, którą wtedy piłeś...
- Nina, przecież Ty kochasz tę kawę.
- Do tego zmierzam, Nejc.
- Tak?
- Nienawidzę tej kawy. To Ciebie kocham.
Zdziwiony uniósł jedną brew i poprawił włosy. Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, do momentu, aż na jego usta zaczął się wkradać uśmiech, którego nie potrafił powstrzymać. Uśmiech niedowierzania, przechodzący w czystą radość. Skinął tylko głową na znak, że zgadza się na wszystko, czego nie zaplanowali i czego nigdy nie zamierzali planować.


W końcu po latach bezowocnych poszukiwań skarbów, ludzie przestali podążać tropem tajemniczych map i zaczęli obserwować wszelkie możliwe osobliwości w swoim otoczeniu. Okazało się, że po szczęście nie trzeba jechać na koniec świata. Najlepiej w ogóle go nie szukać. Gdy chce, przychodzi jak niezapowiedziany gość. Grunt to się go nie spodziewać.

***
w skali od 1 do 10 jak banalne to było i dlaczego 10?
To już koniec. Koniec historii, którą ciężko mi było kończyć i którą zakończyłam w prawdopodobnie najmniej logiczny sposób. Gdybym chciała coś tu zmienić, wahałabym się pomiędzy "nic" a "wszystko". 
Kilka faktów, które zaplątane przeze mnie w historii mogły być trudne do zauważenia - Nina nie była w ciąży, po wyjeździe ze stolicy mieszkała w Velenje (to największe miasto w pobliżu Planicy jakie znalazły mi Google), dla kariery rzuciła studia, biegnąc w przyszłość - nigdy nie nauczyła się jeździć na nartach jak normalny człowiek (na stoku był jej pisany los pogiętego spinacza biurowego), nie rzuciła łyżew, a Jurij tak naprawdę nigdy jej nie kochał. Banał. 
Teraz zapraszam na jeszcze większy banał -> The hardest part
Krótkie podsumowanie - ponad 4000 wejść, prawie 50 komentarzy, a tylko 10 rozdziałów. 
Dziękuję Wam za wszystko (za cierpliwość przede wszystkim) i proszę o więcej.
Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. Hm. Hmmm.
    Muszę sobie to wszystko poukładać.
    Jurij jej nie kochał. Jestem zszokowana no nic na to nie wskazywało :(((
    Jak to? :/ czyżbym coś wywrozyla, mowiac ze rozstania dotyczą takze Jurija ? Szkoda ze ni zaznaczylas jakos czy choc kochal ja jak brat czy przyjaciel.
    Ale w sumie przyjaciele z dzieciństwa nie sa tym samym co ludzie z ktorymi idziemyprzez dorosle zycie. Nejc byl dla Niny ddużą podporą, zawsze i mysle ze będą szczęśliwi.
    Czy będą jeździć na lyzwach?
    Oby.
    i cytat z początku. I pastelowe pudełko.
    Dziękuję za magię tej historii. Szkoda ze to koniec.
    Ale to tez początek czegoś nowego ♥
    Graffiti

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie i całkowicie nie wiem, od czego zacząć. Jestem oczarowana i smutna jednocześnie. Może nie tak sobie to wyobrażałam.
    Słucham sobie teraz 'Lasso' i do tego epilogu dziwnie pasuje mi cytat: 'Myślałam, że pokazałam Ci, że zawsze bałam się latania, ale nie możesz obwiniać dziewczyny za to, że próbowała, nie możesz obwiniać dziewczyny'. Jurij tyle razy nazwał ją łajzą, choćby i wtedy, gdy połamała się na skoczni K8. A Nina po prostu była stworzona do czego innego, wcale nie do latania... Ich przyjaźń z dzieciństwa nie skończyła się tak, jak się spodziewałam. Ale nie dałaś nam żadnej, najmniejszej gwarancji, że tak to się zakończy. Tak wydawało się najprościej – Nina tyle razy zachowywała się jak zakochana dziewczyna w Juriju. Uwielbiała go. Jednak to Nejc, który towarzyszył jej cały czas, okazał się prawdziwą miłością. Ciężko mi uwierzyć, że Tepes tak naprawdę wcale jej nie kochał, że mógł być tylko przyjacielem. Wyswatał ją i Grabera. Na początku nic na to nie wskazywało. Tylko, dlaczego nawet nie spróbował o nią zawalczyć? Wolał ją oddać w ramiona Nejca bez trudu, tak jakby był przegrany od razu. Być może za dużo czasu spędzili osobno, z dala od siebie i już nie mieli szans, by odbudować dawną znajomość. Wierzę, że w Graberze Nina znajdzie solidne oparcie, takie, jakiego zawsze potrzebowała. Którego w Juriju może nigdy by nie znalazła. Ale oni przecież mogą zostać przyjaciółmi, znajomymi, prawda? Mają ze sobą tyle – choć może nie w każdym przypadku – dobrych wspomnień. A ja sama 'ojca sukcesu' będę jeszcze długo pamiętać.
    Łyżwiarstwo figurowe. Bardzo oryginalny pomysł, jeszcze nigdy takiego nie spotkałam. W połączeniu ze skokami dało to wyjątkową historię, która zostanie w mojej pamięci. Kocham to opowiadanie, za całokształt, za niezdecydowaną Ninę, cierpliwego Nejca, Anję i oczywiście za Jurija. Za wszystko. Naprawdę szkoda, że to już koniec, zdecydowanie za późno tutaj trafiłam. Ale cieszę się, że w ogóle. Aha, i muszę o to zapytać - dlaczego wybrałaś Tepesa jako głównego bohatera? Jakaś skoczna sympatia, czy tak po prostu bez żadnej fascynacji, bo pasował do tej roli?
    Moja droga, dziękuję z całego serduszka za to opowiadanie. Bardzo dziękuję. Chciałabym napisać Ci jeszcze dużo więcej, ale chyba nie potrafię. Jeszcze raz dziękuję <3
    Pozdrawiam serdecznie,
    synne/@Julia_Szl

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle chciałabym Ci napisać, a jednocześnie nic nie przychodzi mi do głowy. I bardzo długo próbowałam odwlec ten moment, nie wchodzić tutaj, udawać, że tego epilogu nie ma, nie kończyć tej cudownej, czytelniczej przygody. W końcu jestem. i czytając, autentycznie oczy zaszły mi mgłą.
    To opowiadanie było wyjątkowe, inne od wszystkich innych, które się czyta. Miało coś w sobie. Nie wiem, nie umiem tego określić. Ale jak czytałam to czułam się jak ta młoda Cam, która niegdyś potrafiła spędzić noce czytającej te wszystkie onetowskie opowiadania. Jednocześnie muszę zaznaczyć, że Twoje opowiadanie również różni się od tych onetowskich. I naprawdę nie wiem, o co mi chodzi, ale to jest jedno z tych uczuć, które nijak da się wytłumaczyć słowami.
    Musisz mi więc na słowo uwierzyć, że ta historia miała swoją magią, wyjątkowość i coś, co sprawiało, że jak zaczęłaś czytać to nie odrywałaś oczu, póki nie skończyłaś rozdziału.
    Bożenko, jak ja lubiłam tu wpadać ;__;
    No dziękuje Ci bardzo za to opowiadanie. Dziękuję, że mogłam je przeczytać.
    I to zakończenie... Ja już nie raz pisałam, że mam słabość do Nejca, ale nigdy nie śmiałam przypuszczać, że to z nim Nina doczeka się swojego happy endu. A tą łajzę Ninę bardzo polubiłam, zwłaszcza za ten upór.
    I serio, ja nie chcę końca, no ja się nie zgadzam.

    Nigdy nie mów "żegnaj", huh? Więc nie mówię. Będę wracać!

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie zdecydowanie było wyjątkowe - w tej swojej nieprzewidywalności, krętych wątkach i niedopowiedzeniach. Moja częstotliwość wejścia na blogspota ostatnio drastycznie zmalała, ale gdy zobaczyłam, że napisałaś epilog od razu musiałam wejść.
    Zdziwiłaś mnie tym epilogiem, a w szczególności obojętnością Tepesa. Do końca wierzyłam, że w jego sercu tli się miłość do Niny - gdzieś niesamowicie głęboko i skrycie, ale się tli. Niestety, nie pozostawiłaś cienia szansy na to, że tak jest.
    Jakoś tak, smutno mi się zrobiło mimo, że przecież zakończenie jest radosne.

    Ta historia była niesamowicie piękna i urocza. Dziękuję Ci, że dałaś mi szansę ją przeczytać, bo mam wrażenie, ze coś we mnie zmieniła.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuj i bądź nominowany/a!
    Z racji tego, że Twoje opowiadanie znajduje się na spisie opowiadań o skoczkach narciarskich, ma możliwość zakwalifikowania się do pierwszej serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014!
    Poproś swoich czytelników o nominację i sama nominuj swoje ulubione opowiadanie!
    Więcej: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam! Z radością informuję Cię, iż Twoje opowiadanie awansowało do 1. serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014! Teraz czas na głosowanie w sondzie (http://sonda.hanzo.pl/sondy,240228,Ivdp.html) – a tu wszystkie chwyty dozwolone! Proś przyjaciół, (nie)czytelników i wszystkich, by zagłosowali na Twój blog. Ten etap trwa do 21/02/15! Życzę powodzenia x
    Więcej informacji: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    OdpowiedzUsuń
  7. SKOKInews.com - Skoki narciarskie - Nasza i Wasza Pasja

    OdpowiedzUsuń